Czas wolny na kwarantannie – Niebezpieczna pasja
Jestem na kwarantannie.
I co z tego?
To, że wiem co czują emeryci, którzy nie wstają codziennie do pracy.
Pani Zosia codziennie pochłania się pasji gotowania.
Pani Zosia mieszka sama. Ktoś musi to zjeść.
Ugotowałam kilka zup. Poszły w słoiki. Będzie na później gdy wrócę do pracy.
Czas wolny – gotuj z głową.
Jestem na kwarantannie.
I co z tego?
Tak jak moja mama lubię robić wypieki.
Upiekłam chleb bezglutenowy.
Zamroziłam. Będę wyjmować po jednej skibce (tak, w Poznaniu bochenek ma tylko 2 skrajne kromki. Reszta to skibki). Będzie na później. Nic się nie zmarnuje
Dużo myśli o jedzeniu
Jestem na kwarantannie.
I co z tego?
I skoro mój umysł nie zasuwa tak jak w dzień roboczy a ciało jest na biegu wstecznym, diametralnie zmniejszam ilość spożywanych kalorii.
I co? To prawda. Chce się jeść bardziej.
Dlaczego?
Już dziś z samego rana zrobiłam szczegółowy plan dnia.
Godzina po godzinie zajęta tak, że nie mam czasu pomyśleć o jedzeniu.
Posiłki owszem, zaplanowane. Dwa. A w nich kiszona kapusta, surowa papryka i orzechy włoskie.
Po czterdziestce nie potrzebujesz już tak ogromnej ilości kalorii, jak 10 lat temu.
Po czterdziestce potrzebujesz głowę czymś zająć.
Zwłaszcza w czasie odosobnienia.
Aktywność fizyczna na kwarantannie? Po co?
Jestem na kwarantannie.
I co z tego?
W “normalnym” czasie robię 10 tys. kroków.
O ile łatwo jest jeść mało, o tyle trudniej na niewielkiej ilości m2 uskutecznić to wyzwanie.
Próbuję. Film na Net… oglądam robiąc marsz w miejscu. Do tego wymachy rąk, wznosy kolan.
Dziwnie to wygląda? Być może. Mój dom, moje dziwności, moja aktywność.
Jak walczę z moim „niechcemisie”?
Słucham swojego organizmu. Dotleniony umysł nie ma smutaśnych myśli. Otwieram okno szeroko – to podstawa wyrzucenia mojego “niechcemisię”.
Idę spać. Wreszcie mogę.
Przespałam całe 2 dni i 2 noce.
Stres ostatnich dni plus nowe obowiązki zbuntowały organizm. Po 2 dniach totalnego resetu mogłam wreszcie powiedzieć: działam.
Streczing poranny, medytacja wieczorna, wszystko w godzinach normalnego funkcjonowania jak w dzień pracujący. Słucham swojego organizmu. Potrzebował snu, to go dostał. Bez wyrzutów sumienia. Bez żalu. Wreszcie mam energię i siłę, żeby przyspieszyć.
Jestem na kwarantannie.
I co z tego?
To mój czas. Nie mam prawa go zmarnować. Dobrze, że mam plan.
Mam dzienniczek, mam plan, ma to sens.
Bywaj Zdrów!
AP
Podziwiam. Też próbuje walczyć z moim niechcemisię, ale to strasznie nierówna walka :-).
Pozdrawiam
Basiu, po każdym upadku podnosimy się i idziemy do przodu 🙂