Jest rok 1996, dostaję do ręki dokument z tytułem: 

„Technolog Żywienia” rok później „Dietetyk”. 

Polska w tym czasie to 20% bezrobocie. Moja perspektywa to wspierać chore wątroby i trzustki w pobliskim szpitalu. 

Nuda do kwadratu.

Pracuję w restauracji, potem zostaję instruktorem tańca, studiuję równocześnie filologię polską. Ostatecznie przypadek sprawia, że zatrzymuję się na kilkanaście lat w branży optycznej jako ekspert ds. sportowców z wadą wzroku. 

Sport – taki mój konik od zawsze.

Rok 2014 przynosi kolejne zmiany – Pani niegdyś dietetyk (ja) dochodzi do wniosku, że jej kilogramy mnożą się przez pączkowanie. 

Nagle. 

Spadły z nieba. 

Wczoraj ich tu nie było.

Wracam do rozpiski diet sprzed lat. 

Nie działa!

Robię dodatkowe kursy doszkalające dla dietetyków.

Nie działa!

Biegnę dwa półmaratony, trenuję. 

Nie działa! 

Jestem taka słabiutka, włosy wypadają – chyba brak witamin. Diagnoza lekarza: Hashimoto.

Co to u licha jest? Czytam „Internety”. 

Specjalista mówi o chorej tarczycy, o chorobie do końca życia, o stanach depresyjnych które mnie czekają. 

O NIE! Nie ma na to mojej zgody!

Drążę temat tak daleko i głęboko, tak bardzo wracam mentalnie do zawodu wyuczonego, że zaczynam się zastanawiać dlaczego w nim nie pracuję. 

No i jest pierwszy punkt zaczepienia. 

Dobry Anioł dr Owecki: 

„Pani Aniu. Niedoczynna tarczyca nienawidzi węglowodanów, zwłaszcza glutenu. Proszę zrobić badania na celiakię.”

Zrobiłam. Wynik pozytywny. Wszystko się zgadza – to dlatego jestem taka malutka. 

EUREKA! 

Ukryta celiakia zahamowała wzrost.

Jeśli wiem CO, to mogę wiedzieć JAK. Włączam petardę – wyrzucam gluten, wyrzucam węglowodany – idę na siłownię. RETY !!! Działa. Lekarz nie wierzy patrząc na USG – tarczyca pracuje, zmniejszamy dawki leków.

Podejmuję decyzję, że wracam do zawodu. Jest tyle osób potrzebujących pomocy. Wtedy jeszcze nie wiem, że tą decyzją uratuję zdrowie własnemu synowi.

Kolejne 2 lata to ciągła nauka z notorycznym odczuciem, że coś tu nie gra., że ciągle wiem nie dość. 

Kolejne certyfikaty, kolejne specjalizacje, ku mojemu zdziwieniu powtórzona wiedza sprzed 20 lat. Czyżby nic się nie zmieniło? Pierwsze 20 przypadków w ramach praktyki na zaliczenie przerobione celująco, a ja czuję że coś tu nie pasuje. 

Zalecam pacjentom 5-6 posiłków dziennie z 50% ilością węglowodanów, podczas kiedy sama jem 2 posiłki i wyglądają one zupełnie inaczej. 

Siedzę, ryję w jadłospisach, liczę kalkuluję, czuję że to nienaturalne, niefizjologiczne, ale przecież na studiach tak uczą. No tak, ale ja mam celiakię. Jestem „inna”…

Jest Wielkanoc, mój 16 letni syn, czołowy kajakarz w Polsce traci przytomność. 

Szpital – diagnoza: nadciśnienie tętnicze pierwotne. 

Zakaz treningów, zakaz sportu, leki do końca życia. Nadciśnienie pierwotne czyli co? Czyli brak przyczyny?  Serce jak dzwon, wszystko zdrowe, ale jednak nadciśnienie jak te moje kilogramy wcześniej. 

Z nieba nadchodzi. Samo.

O NIE! Nie ma na to mojej zgody!

Na mojej drodze pojawiają się dwa anioły z którym jako dietetyk współpracuję z sukcesami do dziś: Doktorzy  bliźniaki Łukasz i Mateusz Rodzeń.  

Słyszę od nich: dobrze matka czujesz. Rób swoje. (w dużym skrócie – zlecam  krzywą insulinową. W szpitalu na to nikt nie wpadł. Jest – insulinooporność.) Odstawione węglowodany, odstawione leki, syn trenuje, zdrowy młody człowiek.

A ja? Kolejny rok spędzony nocami z nosem w badaniach naukowych. 

I wreszcie jest potwierdzenie moich przeczuć. 

Zalecenia żywieniowe, wszystko to czego mnie uczono, czego nadal uczy się młodych przyszłych dietetyków na studiach to wiedza zaprzeszła.

Świat się zmienił, nauka się zmieniła.

Nauka wraca do źródeł – do badania dlaczego przed stu-laty nie było chorób metabolicznych i otyłości. 

Tak. Jest na to moja zgoda! 

Wreszcie to czuję – powrót do natury, do niebrania leków, powroty do zdrowia.

Codziennie w moim gabinecie zdarzają się małe cuda. 

Ciągle siedzę z nosem w badaniach naukowych i wiem, że będę to robić do setnych urodzin.

To fascynujące móc pomagać EFEKTYWNIE innym będąc w zgodzie z sobą. Jest przyjemnie. Jest wreszcie tak jak powinno.

Bywaj zdrów.

A.P.K.

kontakt@annapacholak.pl 

tel 512 357 277

Zapraszam Cię do lektury, pytań. Zaprzyjaźnijmy się na FACEBOOKU  i INSTAGRAMIE

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top