Gdy mój syn był małym dzieckiem i nie miałam z nim problemów wychowawczych, słyszałam: bo Ci się wyjątkowe dziecko trafiło. A ja wiem, że nie było łatwo, ale było konsekwentnie. W późniejszym czasie było mi łatwiej niż rodzicom, którzy z początku chcieli sobie życie ułatwić.
Następnie – Hashimoto. Była diagnoza, była decyzja, była dieta, było niełatwo. Teraz jest rewelacyjnie. I co słyszę?
Bo Tobie się udało, bo na pewno nie było aż tak źle ale w mojej chorobie to nie takie proste.
Każda choroba dietozależna nie jest prosta w obsłudze.
Choroby dietozależne – nikt nie powiedział, że to będzie proste.
Bez znaczenia czy mówimy o chorobie Crohna (nieswoiste zapalenie jelit), cukrzycy, hashimoto czy chorobach układu krążenia związane z otyłością.
Wymieniać można w nieskończoność.
Wszystkie te choroby dietozależne oczywiście można leczyć farmakologicznie.
Oczywiście można połykać kapsułki zamiast skupić się na odpowiednim odżywianiu dla danego schorzenia. (często niezbędne jest i jedno i drugie)
Tylko po co? Brać tabletki na nadciśnienie w otyłości to zawsze będą zachowania objawowe. Nie lepiej usunąć przyczynę?
To, co robimy swojemu organizmowi w chorobach dietozależnych nie stosując zasad odżywiania – to jak kopanie się z koniem.
Auto dalej nie pojedzie. (zapalenie jelit)
Przykład: Przygotowujesz trasę na 1000km. Stawiasz auto na przegląd techniczny, mechanik mówi:
Twoje auto jest wyjątkowo wrażliwe, musisz zastosować specjalny olej silnikowy najdroższy na rynku.
Najlepiej też wymienić wszystkie filtry, w przeciwnym razie nie zajedziesz.
No to już, fachowiec wie co mówi: wymiana oleju, wymiana filtrów.
Na odchodne mechanik przypomina od niechcenia: tylko tankuj dobre paliwo.
Jedziesz, nie masz czasu na tankowanie paliwa, ale w bagażniku była butelka z wodą.
Wlewasz do baku i próbujesz jechać dalej. Wyobrażasz sobie taką sytuację? 🙂
Ja też nie. A teraz zróbmy przełożenie:
Masz chorobę Crohna. Lekarz jak mechanik mówi: musisz brać immunosupresanty. No to bierzesz. Ale wiesz, dieta… jak to paliwo.
Tak tak. I dokładnie wiesz, że nie będziesz jej trzymał.
Bo nie ma czasu, bo praca na wyjazdach, bo długie godziny poza domem, bo nie umiem gotować.
Zbyt wiele takich rozmów przeszłam, żeby nie wiedzieć gdzie jest prawdziwy powód.
O tym za chwilę, bo brak trzymania zasad żywienia we wszystkich schorzeniach dietozależnych łączy jeden wspólny mianownik.
Jak alkoholik (cukrzyca)
Bierzesz insulinę, odpowiednio ją przeliczasz, ale spożywasz na co dzień zbyt dużą ilość cukrów prostych.
W momentach tzw. zjazdu (hipoglikemii) musisz mieć pod ręką koniecznie coś słodkiego. Wtedy doładowujesz się cukrem, po chwili jest OK. Niestety tym częściej się to zdarza im więcej cukrów prostych mamy w diecie.
Zamiast na co dzień zadbać o zmianę węglowodanów prostych na złożone, uważasz, że Twoja cukrzyca jest absolutnie wyjątkowa i Ty tak już musisz.
W efekcie działasz objawowo a nie przyczynowo – jak alkoholik, który podaje sobie dawki trucizny kiedy jest na głodzie.
Moje Hashimoto jest najtrudniejsze na świecie.
“Bo mi już nic nie pomoże, żadna dieta.” Bo to ciężka choroba. Aha, ja też ją mam.
“Bo kiedyś próbowałam 2 tygodnie żyć bez cukru i się nie udało – musiałam się w końcu nażreć 🙂 I widzisz, nie działa.”
Człowiek zaniedbuje się całymi latami a chciałby wyzdrowieć w 2 tygodnie.
I oczywiście każdy uważa, że jego przypadek jest wyjątkowo trudny, zupełnie jakby to był jakiś medal za zasługi. Powód do chwalenia się.
Coś w tym jest – każdy przypadek jest wyjątkowy. I równie trudny. I nie ma jednej złotej zasady dla każdego.
Ale jest metoda prób, błędów, konsultacji ze specjalistą, obserwacji.
Ludzie w KOSMOS latają! A my boimy się tego co nieznane.
Zapewniam, że przygotowanie do lotu w kosmos jest wielokrotnie trudniejsze niż zastosowanie choćby kilku zasad żywienia, jakie dotyczą Twojej choroby. A jednak ludzie w kosmos latają.
To może i Ty spróbuj swojego kosmosu.
Czy Twój niewłaściwy sposób odżywiania jest łatwiejszy?
Nie sądzę biorąc pod uwagę codzienny dyskomfort życia i obniżenie produktywności w pracy.
Twój niewłaściwy sposób odżywiania jest Twoim nawykiem. Dlatego go lubisz.
Jest Twoją strefą komfortu – dlatego kurczowo się go trzymasz.
Robisz tak, bo to znasz, bo tylko tak umiesz.
A gdyby tak spróbować inaczej?
Gdyby zacząć od bardzo ciężkiego początku po to, żeby było później lepiej?
Bo będzie lepiej. A z czasem i o wiele łatwiej. Wiem coś o tym.
Będziesz zaskoczony/zaskoczona, że wcale nie było tak strasznie ciężko.
Z czasem dojdziesz do wniosku, że ciężko to już było: przed podjęciem decyzji.
I NEVER GIVE UP!
Z żywieniem jest jak z randkami – trzeba próbować na różne sposoby. Bo każdy z nas ma inne potrzeby.
Tak długo, aż się uda 🙂